ďťż
Rychtal ObwĂłd VI
Już za rok każdy posiadacz czterech kółek może zapłacić roczny podatek od posiadanego samochodu.

Z harmonogramów prac kierowanego przez Zytę Gilowską Ministerstwa Finansów na pierwsze półrocze 2007 r. wynika, że w czerwcu pojawi się projekt ustawy przewidującej opodatkowanie wszystkich pojazdów silnikowych podatkiem od środków transportowych. Tym samym wraca roczny podatek od samochodów, który w 1997 roku, wliczono w cenę benzyny - zaznacza "Gazeta Prawna".

Zdaniem gazety, jest to skutek przegranego przez Polskę sporu o akcyzę na samochody sprowadzane z zagranicy. Teraz akcyzę samochodową zastąpi podatek roczny, który, jak należy wnioskować z dostępnych źródeł, objąłby wszystkie samochody ( i nie tylko, skoro mowa o pojazdach silnikowych): i stare, i nowe. W ten sposób budżet z nawiązką będzie mógł sobie powetować straty poniesione w związku z przegraną przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości.

Według "GP", pierwsza zapowiedź takiego podatku pojawiła się już w aktualizacji programu konwergencji, który zawiera m.in. informację o naszych zamierzeniach legislacyjnych. Wyraźnie zaznaczono w nim, że w 2008 roku wprowadzone zostaną nowe zasady opodatkowania samochodów. Teraz mówi się już o podatku płaconym od wszystkich pojazdów silnikowych.

Wygląda zatem na to, że resort finansów planuje wycofać się z pomysłu wprowadzenia podatku ekologicznego na samochody i zastąpić go podatkiem rocznym - podkreśla "GP".

Rodzi się pytanie, czy jest jakaś granica wykorzystywania polskiego kierowcy? Wydawałoby się, że dalej już pójść nie można. Rząd jednak tym, co nam się wydaje, zupełnie się nie przejmuje, więc już wkrótce możemy płacić: akcyzę przy zakupie auta, podatek drogowy w paliwie i podatek transportowy co roku. Dodajmy do tego cenę paliwa, w której ponad 60 procent stanowią obciążenia fiskalne (od nowego roku akcyza na benzynę wzrosła o kolejne 25 groszy na litrze) i już wiemy, dlaczego polskiego kierowcy nie stać na kupowanie nowych, bezpiecznych i ekologicznych samochodów.

A rząd niech się dalej dziwi dlaczego szerokim strumieniem płynie do nas złom z zachodu.

Źródło informacji: PAP/INTERIA.PL


pewnie i tak się okaże, że jest to niezgodne z prawem unijnym i tyle z tego będzie

pewnie i tak się okaże, że jest to niezgodne z prawem unijnym i tyle z tego będzie

ehhhhhhhh polskie prawo .... tylko po jakiego grzyba robią wszystkim mętlik w głowach ... to juz druga "poważna" rewelacja w tym roku, a ten dopiero sie rozpoczął
Co mozna zrobic? Najlepiej wyjechac zagranice i nigdy nie wracac juz do Polski!


no do Polski do wrócic raz na kiedy można... kasę wydać!!!

no do Polski do wrócic raz na kiedy można... kasę wydać!!!

taaaa i na z Hondy
Panowie ja mówie całkiem poważnie!! zastrajkujmy - tak jak strajkowali kierowcy o winiety tak reszta kierowców powinna zastrajkować w związku z podwyżkami ceny paliw i ten piepszony podatek!!! już ręce opadają, cały rząd i wydyma.
Rząd wycofa w najbliższym czasie z Sejmu projekt ustawy o podatku ekologicznym, który miał zastąpić akcyzę na samochody - poinformował rzecznik Ministerstwa Finansów Jakub Lutyk.

Rzecznik wyjaśnił, że wiceminister finansów Jacek Dominik zapowie w środę, w Sejmie wycofanie się z tego projektu. Dodał, że rząd musi przyjąć jeszcze uchwałę w tej sprawie. Jak powiedział Lutyk, pozostaje natomiast akcyza na samochody w wysokości 3,1 proc. i 13,6 proc. (w zależności od pojemności silnika).

Ministerstwo Finansów dementuje jednocześnie, jakoby pracowało nad jakimkolwiek innym podatkiem, który obciążyłby użytkowników samochodów. Informacje na temat wprowadzenia nowego podatku transportowego pojawiały się ostatnio w mediach.

Informacje rzecznika potwierdziła sama minister finansów. - Nie będzie nowego podatku samochodowego - powiedziała w środę w Sejmie Zyta Gilowska. - Nie ma powodu, żebyśmy znieśli opodatkowanie samochodów akcyzą, a w to miejsce wprowadzili inny podatek - zaznaczyła.

Gilowska odniosła się w ten sposób do zarzutów Zbigniewa Chlebowskiego (PO), iż rząd zamierza wprowadzić nowy podatek. W Sejmie trwa w środę debata nad senackimi poprawkami do budżetu.

Wicepremier przypomniała też, że deficyt budżetowy w 2006 r. jest o 5,5 mld zł niższy, niż zapisane 30,5 mld zł.

Źródło informacji: PAP

Jak powiedział Lutyk, pozostaje natomiast akcyza na samochody w wysokości 3,1 proc. i 13,6 proc. (w zależności od pojemności silnika).i poprawkami do budżetu.

jjjeeeeeeeeeeeee

a ja wlasnie sie wybieram na stacje diagnost. zrobic przeglad i cos mi mowi ze chyba trzeba poczekac...

czyli wychodzi na to ze w tej chwili trace 500 zł na ekologie,a za ... dni juz tego nie bedzie i zaplace jedynie w moim przypadku 3,1 procent od pojemnosci ?

Ile to potrwa aż wprowadza w zycie ?

no i rozumie,ze ci co dotej pory zaplacili akcyze lub ten podatek
zostali delikatnie mowiac ???
a malo tego-za jakis czas beda musieli jeszcze placic podatek transportowy,ktory jest takjakby zamiennikiem do terazniejszych podatkow za sprowadzane auta ?
Ci co wpłacili akcyzę teoretycznie mogą się odwoływać, ale... kto się odważy . A z tego co słyszałam teraz akcyzy już się nie opłaca.

Ale nie zostanie wprowadzony żaden nowy podatek samochodowy, czyli rozumiem również transportowego nie będzie.
Oczywiscie Ci co wplacili na podatek ekologiczny rowniez nie odzyskają bo i po co.
Skad sie wziela kwota 500 zł Z tego co wiem to niby dlatego, ze jesli placisz podatek ekologiczny to złomowanie auta jest bezplatne.Tylko pytanie...jak ktos sprowadził auto 6-7 letnie to po cholere ma to placic skoro, ktoryś tam z kolei wlasciciel tego pojazdu zezłomuje a nie ten kto sprowadzi.Ehhh...
To samo bylo z kartami pojazdu - najpierw 500 zł, dzis okazuje sie ze placi sie 75 zł
czyli pozostaje mi wstrzymać sie z rejestracja cifa bo 500 droga nie chodzi

Luis, oni zmienili tak cwaniaki, zeby ludzie nie odzyskali tych 500 zł za karte pojazdu za ktora teraz zaplacisz 75 zł (wczesniej 500), wymyslili sobie podatek ekologiczny zeby ta kwota była wplacana na jakies dziwne "zlomowanie"
Na pewno niedlugo podatek ekologiczny znow zniosą bo sie okaże, ze za duzo brali $ i tak w kołko
Teoretycznie można 425 zł odzyskać. Ludzie zgłaszali się do urzędu komunikacji o zwrot, ale tam ich wyśmiali. Powiedzieli, że mogą sobie iść do sądu. Kilkaset osób już poszło, dostali nakaz zwrotu, ale dalej ich w urzędzie wyśmiali. Więc teoretycznie prawo do zwrotu mamy, sąd nam je przyzna, ale mają to w UK gdzieś.
Ups....sorki 425 zł ;) Dobrze Ania pisze ;)
Aruś - na jedno wychodzi, było 500, jest 75, więc 425 do zwrotu - teoretycznie. Ale w naszym kraju prawo do zwrotu to czysta metafizyka.
ze czekam na wycofanie z Sejmu projektu o podatku ekologicznym bylem zmuszony
poznać zasady w jakich to sie odbywa :


Proces legislacyjny

Proces legislacyjny to sposób uchwalania ustaw. Zakończony proces oznacza wejście ustawy w życie i obowiązywanie jej w prawie danego kraju.

W Polsce proces legislacyjny przebiega w następujący sposób:
Powstaje inicjatywa ustawodawcza, czyli projekt ustawy zgłaszają uprawnione do tego organy, instytucje i grupy: prezydenta, Radę Ministrów, Senat, co najmniej 15 posłów, komisja sejmowa (niezależnie od liczebności) lub co najmniej 100 tysięcy obywateli.
Prezydium Sejmu przesyła projekt do odpowiedniej Komisji
Komisja sejmowa przesyła sprawozdanie, w którym oceniana jest ustawa, pod plenarne obrady Sejmu.
Odbywają się kolejno: pierwsze i drugie czytanie, podczas których ustawa może zostać zatwierdzona. W przypadku, gdy ustawa została odrzucona w obu czytaniach, nie wraca już pod obrady Sejmu.
Jeśli ustawa została zaakceptowana podczas jednego z dwóch czytań, Senat ma 30 dni (7 w trybie pilnym) na zgłoszenie ewentualnych poprawek. Jeśli poprawki nie zostaną zgłoszone, trwa dalszy proces legislacyjny.
Jeśli Senat zgłosi swoje poprawki, Sejm rozważa wnioski Senatu - może je odrzucić bezwzględną większością głosów przy obecności połowy wszystkich posłów lub zaakceptować. Jeśli zostaną zaakceptowane proces legislacyjny ulega powtórzeniu.
Ustawa trafia do prezydenta, który, zanim ją podpisze, może w ciągu 21 dni wystąpić do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności ustawy z Konstytucją. Prezydent może też odmówić podpisania ustawy (weto) i z umotywowanym wnioskiem w ciągu miesiąca przekazać ją do Sejmu w celu ponownego rozpatrzenia.
Jeśli Sejm większością 3/5 głosów przy obecności połowy ustawowej liczby posłów uzna, że ustawa powinna zostać uchwalona, prezydent ma obowiązek (w ciągu 7 dni) ją podpisać i zarządzić natychmiastową publikację w Dzienniku Ustaw.

Dopiero publikacja w Dzienniku Ustaw oznacza wejście ustawy w życie, chyba że w treści ustawy zapisano inny termin rozpoczęcia jej obowiązywania.


Wikipedia

czeka Ktoś jeszcze czy jestem sam ?