ďťż
Rychtal ObwĂłd VI
Witam!
No walczę z tym i nie mogę nic wymyślić, ciągle coś nie tak.
Moje Henia to D13B2 z LPG I generacji.

Przez pierwsze 2 tygodnie po zakupie wszystko było ok. Potem byłem u mechanika, który zrobił wszystkie rzeczy na start - wymiana wszystkich płynów + dwa nowe paski klinowe, bo świszczały. Rozrząd był wymieniany jeszcze przez poprzednie właściciela, tuż przed sprzedażą. Wymienił także filtr powietrza.
Niezmieniane były tylko olej skrzyni biegów i płyn od wspomagania.
Wszystko chodziło ok, odpalałem na gazie, bo było ciepło, nie było żadnych problemów, czasem przy zmianie biegu z jedynki na dwójkę na gazie go żabkowało, więc pojechaliśmy z ojcem do gazowników, tam wymienili filtr powietrza.

Następnie miałem przygodę z antynapadem - nie mogłem zamknąć samochodu, ani odjechać, zostawiłem go z odłączonym akumulatorem na całą noc i pojechałem do domu. Na następny dzień okazało się, że odlutował się kabelek, więc nie było większych kombinacji.
Nie wiem czy odłączenie akumulatora na całą noc jest jakoś powiązane z problemami, które zaraz opiszę, ale może to być tylko i wyłącznie zbieg okoliczności...

Pierwsze objawy: zaczęły falować obroty na postoju, szybko załączał się wentylator, wahały się wtedy od około 500 do 1200. Wiadomo - cały samochód wibrował, ale dało się jeździć (ciągle jeździłem na LPG).
Potem się zaczęło: zapalam na zimnym, jadę, po kilometrze redukcja do dwójki, chcę skręcać w prawo - gaśnie, zatrzymujemy się i na gazie nie odpala. Odpalił z popychu na gazie i pojechał normalnie. Później na następny dzień sytuacja identyczna, nawet w tym samym miejscu (jechałem tą samą drogą). Jako że nie miałem nikogo do pomocy - dzwonię do ojca, kazał mi przełączyć na benzynę, tak zrobiłem - odpalił po dłuższym męczeniu rozrusznika. Jeździłem kilka dni na benzynie, aż... zaczęły się cyrki również na niej. Nie pamiętam jak to dokładniej było, ale chyba zgasł mi, gdy stałem na czerwonym - po prostu obroty spadły do zera. Później miałem tak jeszcze kilka razy.
Później spadały także podczas dojeżdżania do skrzyżowania i zwalniania (na biegu i na luzie), ale nie zawsze.

Wczoraj był u mechanika (gościu strasznie zabiegany, zawsze wciska na siłę terminy, na które i tak czeka się 1,5 tyg.), ojciec powiedział, że falują obroty i prosi o wyczyszczenie krokowego.
Nie wiemy w efekcie co zrobił, miał Hondę wczoraj przez pół dnia, obroty na benzynie wahały się w granicach 900-1000 na postoju. Pojechałem zadowolony do domu, samochód jakby odżył, miał lepsze przyśpieszenie i lepiej się zbierał.
Za kilka minut zszedłem do Heni, odpalam ją - obroty lecą w dół, aż gaśnie... czyli byłem w punkcie wyjścia.

Co dziwne - nie ma zależności ciepły czy zimny silnik, bo jak odpala się na ciepłym, to sytuacja wygląda identycznie - obroty spadają, aż się go nie przegazuje - czasem zostaną w granicach 1000, czasem znowu spada do zera i silnik chce gasnąć, sprawa losowa. Wczoraj jeździłem jeszcze cały czas na benzynie, o gazie zapomniałem, bo chciałem to odłożyć - zgasł mi wczoraj jeszcze dwa razy.

Dzisiaj byliśmy u gazowników. Jak na złość samochód na gazie działał ok, obroty w granicach 1000, kazał sprawdzić jak zgaśnie, czy reduktor jest zimny. No to wyjeżdżamy i jedziemy się przejechać - jest ok. Zawracamy załamani do domu i wyskoczył inny kwiatek - samochód stracił moc w takim stopniu, że mam go na czwórce, pedał gazu przy samej ziemi, a tu 50 na liczniku i rozpędza się z prędkością +1km/h na kilka sekund i obroty w granicach 3000.
Podjeżdżamy do gazowników, prosimy o wyregulowanie gazu.

I po wyregulowaniu samochód odżył, miał obroty na LPG w granicach 1400, czyli jak po kupnie.
Po chwili spadły do 400-500, ale samochód nie gasł. Ruszamy - dynamicznie, dobre przyspieszenie. Pośmigaliśmy tak z 20 minut po mieście i wszystko było okej. Zadowolony wracam do domu, parkuję pod blokiem.
Do samochodu idę po 9 godzinach, zaglądam pod maskę, dolewam płynu chłodzącego, bo nie było go w zbiorniku wyrównawczym prawie wcale. Odpalam - elegancko, obroty koło 1300.
Jedziemy, przejechałem kilka skrzyżowań, robimy postój. Ojciec wysiada z samochodu, samochód stopniowo traci obroty i od 500 leci drastycznie w dół i gaśnie w momencie.
Próbuję odpalić - mieli, mieli, mieli, ..., mieli, odpalił, gazuję, gazuję, fuuu, gaśnie.
Przełączam na benzynę, mieli, mieli, odpalił.
Jedziemy, pierwsze światła, czerwone, gaśnie.
Odpalam, czerwone, gaśnie.

Sytuacja na chwilę obecną wygląda w sposób następujący: na gazie albo traci moc jak w momencie, gdy opisywałem jazdę na czwórce (brak jakiegokolwiek przyspieszenia, pedał maksymalnie przy ziemi, masakryczne żabkowanie na dwójce),
na benzynie gaza NA KAŻDYM skrzyżowaniu.

Koledzy, ratujcie, bo nie mam jak jeździć, stoję krzywo jak bałwan pod blokiem - tylko tak, jak udało mi się wjechać na zgaszonym silniku, bez wspomagania.

Załączam kilka fotek:






Czy silniczek krokowy, to jest tutaj ten:

?

Jeśli tak, to chyba nie wygląda na wyczyszczony...

Myślałem o BLOSie, ale gazownicy powiedzieli, że ciężko u mnie by było zamontować, bo trzeba byłoby dużo przerabiać...

Dodam, że dla pewności zasilikonowałem jeszcze te czerwone miejsca na fotkach - odpadał jakiś stary silikon, myślałem, że może łapie lewe powietrze.

Proszę o pomoc, chciałbym jeździć...


Zacznij od wyczyszczenia silniczka http://dagg3r.republika.pl/
Potem reset kompa
Mówisz,że dolewałeś płynu do wyrównawczego.Nie ucieka ci gdzieś?Może masz zapowietrzony układ?Silniczek krokowy możesz wyczyścić sam.Jest do tego gdzieś instrukcja
W takim razie, zanim go oddam jeszcze do innego mechanika, spróbuję sam wyczyścić krokowy i zresetować komputer.

Odnośnie dolewania płynu - prawdopodobnie gdzieś ucieka, bo mechanik, o którym pisałem, też go dolewał, a minęło raptem około tygodnia od tamtego czasu, a ja już musiałem zalać praktycznie cały. Tylko jak to "sprawdzić" którędy?


To może być jedną z przyczyn.Ja miałem zapowietrzony układ i działo się podobnie-obroty falowały.Możesz podłożyć karton pod auto na noc i zobaczyć czy jest wyciek.Wizualnie też możesz posprawdzać węże.Sprawdź także poziom oleju,jego kolor i kolor spalin.

[ Dodano: 2009-04-19, 13:04 ]
Uhhh... ok, miałem dzisiaj chwilę.
Spojrzałem w zbiornik wyrównawczy - znowu mało płynu, gdzieś na 100% jest wyciek. Darowałem sobie dzisiaj krokowy, bo poczytałem o tych resetach ECU i postanowiłem go zrobić.

Znalazłem komputerek za dywanikiem (tak jest w D13B2). Przy przekręcaniu kluczka na I miga raz, krótko i potem nie miga wcale. Tak jak na filmiku:
http://www.dailymotion.pl...ivic-d13b2_auto
Czy to oznacza, że wszystko jest OK?

Później wyłączyłem wszystkie elektroniczne rzeczy, włącznie z wykręceniem żarówek do jazdy dziennej.
Wyjąłem bezpiecznik na minutę, wsadziłem z powrotem. Silnik był zimny.
W instrukcji "samodiagnostyki" było napisane, że należy odpalać samochód z samym sprzęgłem, problem w tym, że moja Henia odkąd ją kupiłem od poprzedniego właściciela, wymagała chociaż minimalnej pomocy gazu.
Tak też było tym razem, więc podładowaliśmy z Passatem ojca akumulator w Hondzie, odpaliła z gazem.
Wyłączyliśmy silnik, rozpięliśmy kable i akumulator zostawiliśmy w spokoju, znowu wyjęliśmy bezpiecznik na minutę. Wkładamy z powrotem - o dziwo zapaliła bez pomocy gazu (pewnie dzięki pomocy Passata).

I szok - moja Honda miała w miarę poprawne obroty, na początku co prawda były na skraju zgaśnięcia samochodu (300-600), po paru minutach się troszkę ustabilizowało:
http://www.dailymotion.pl...po-resecie_auto
Silnik, jak widać na filmiku, był jeszcze zimny, obroty falują, samochód wibruje, ale nie gaśnie.

Czekam dalej na rozgrzanie i załączenie się wentylatora, po kilku minutach obroty wyglądały tak:
http://www.dailymotion.pl...minut-cz-2_auto

I po kilkunastu minutach już tak:
http://www.dailymotion.pl...astu-minut_auto
Były prawie idealne, mogłyby by minimalnie większe, bo minimalnie wibrował.

Wskaźnik temperatury był we właściwej pozycji i nie drgał. Aż załączył się wentylator, potem się wyłączył i zgasiłem silnik (tak było w instrukcji resetowania ECU). Odczekałem mniej więcej 30 sekund, odpalam... i wszystko wróciło tak, jak było dawniej. Czyli odpalam i obroty od razu lecą do zera:
http://www.dailymotion.pl...po-resecie_auto

Jak widać w około 27 sekundzie, w dalszym ciągu samochód nie chce odpalać z samego sprzęgła, muszę mu pomagać gazem, a jak już go puszczam to obroty lecą do zera.

Potem byliśmy u kilku mechaników, ale nic ciekawego nie powiedzieli, umówiliśmy się do jednego na środę wieczór, pierwsze co chce zrobić to sprawdzić uszczelkę pod głowicą + ewentualne pęknięcia i od tego ma zamiar zacząć...

Potem, po około 1,5h wróciliśmy. Silnik znowu był zupełnie zimny, odpaliłem (pomagając) gazem i wyglądało to podobnie jak podczas resetu - obroty z początku w granicach 400-600. Postanowiliśmy się przejechać po mieście. Ruszyliśmy, przejechałem może 15 metrów i zgasł. Potem znowu odpalaliśmy, ale za każdym razem trzymał mniej więcej takie obroty, pewnie podczas jazdy działoby się podobnie, że by gasł, a jakby się rozgrzał podobnie to zapewne działoby się tak, jak na ostatnim filmiku...

Jakieś rady? Już nie mam siły. Głupi samochód, a tyle nerwów...
Jeśli nie doprowadzisz układu chłodzenia do należytego stanu to możesz nic nie wskórać robiąc inne rzeczy.Skoro ci ubywa to znajdź wyciek bo układ może ci się zapowietrzać i będzie świrował dalej.Ja też robiłem reset i pomagało na chwilę,ale do puki układ mi się zapowietrzał to wszystko powracało.Tylko ja miałem uszczelkę pod głowicą a może ty masz tylko zwykły wyciek.Polecam sprawdzić
Smartek, jeżeli nie wycieka na zewnątrz to zobacz czy ci mocno nie kopci może uszczelka siedzi. Ale najpierw sprawdz czy nie cieknie
Sądzicie, że to, co chce zrobić mechanik, czyli sprawdzenie głowicy (i ewentualnych jej pęknięć) i uszczelki pod nią, "na pierwsze", to dobry pomysł?
Czy potruć mu, żeby sprawdził co innego?

@Dawidtlr - dzięki, na pewno podsunę pomysł problemów z zapłonem i zapowietrzaniem.
I tak jutro wieczorem do niego jedzie, jednak chciałbym, żeby zrobił ją jak najszybciej...
Dodam, że dzisiaj już nie miałem nic w zbiorniczku, więc wyciek musi być spory.

A i nie wiem czy to normalne, ale szukając ewentualnego wycieku, znalazłem taką niespodziankę w jednym z węży:


Wybaczcie jakość zdjęcia, robiona telefonem z kiepskim aparatem.
Jest ewidentnie "rozdarte", czy może to mieć jakiś wpływ na zachowanie samochodu?
to że tam jest pękniete to na nic nie ma wpływu, ale ten wezyk po prawej co go trochę widać to był podłączony do tego grzybka u góry czy nie?? Spróbuj może wyciągnąć ten węzyk (węzyk nr 8) i wsadzić kawałek wezyka zaślepionego śrubką w to miejsce z którego go wyciągnąłeś...
O tym mówię:
A do czego służy ten zaznaczony przez Ciebie wężyk?
Nie wydaje mi się, żeby był podłączony wyżej, chyba, że mechanik coś grzebał?
zapłon masz chyba dobry bo po resecie mówiłeś,że dobrze chodził jakiś czas.Ja obstawiam,albo wyciek i zapowietrzanie się układu lub uszczelkę pod głowicą.Co do wężyka to czy nie tam ma przyjść wężyk od pokrywy zaworów(na grzybek)?Nie wiem jak to jest 1.3
Ten węzyk co pokazałęm to odpowiada za ciepłe/zimne powietrze dostające się do silnika, a steruje tym bimetal w puszce filtra.Jak silnik jest zimny to ciągnie ciepłe powietrze znad kolektora za pomocą tego węża co jest u Ciebie lekko pęknięty. JA bym, wywalił ten węzyk nr 8 a miejsce w kolektorze zaślepił kawałkiem węzyka z wkrecomną śrubką. bo teraz ci ciągnie lewe powietrze i autop dlatego gasnie...
Zgadzam się z Jogalem zanim oddasz auto do kolejnego przypadkowego mechanika który zacznie rozbierać wszystko po kolei a tobie wyciągać złotówki z kieszeni to zrób to co opisane masz wyżej! A co do 1.3 i LPG to porażka mimo ,że Tobie też na benzynie wariuje to będę zawsze obstawiał przy swoim nawet jak znajdzie sie 20 którzy będą zachwalać LPG...Wielu już miało podobne problemy dlatego też nigdy,przenigdy nie polecam i sam nie zagazuje auta nawet jak będę miał wydawać 1000 miesięcznie na paliwo!Mam ten sam motor i wale po 100 kilometrów dziennie, korki nie korki i dziesiątki świateł i nigdy nie miałem podobnych problemów z obrotami ani z gaśnięciem silnika jak u większości tych którzy zagazowali te auta!
No i tu sie zgodze z powyzszym. Mimo, ze jestem zwolennikiem LPG, to z gaznikiem zawsze sa jakies problemy i jest duzo bardziej uciazliwie przy LPG. Dlatego lepiej sprzedac i kupic cos na wtrysku. Bedzie szybciej i taniej
zawsze do d13b2 możesz założyć kolektor z b7 i zrezygnować z jazdy na benzynie całkowicie, chyba że przełożysz całą wiązkę kompa, aparat i bak z pompa...... Autko po założeniu kolektora ma jakieś 100km i 130 nm na gazie i problemów już nie będzie o ile gazownicy dobrze Ci ustawią gaz...
A cena?
no goły kolektor(potrzebna Ci tylko przepustnica) to ok 150 zł. i nie bedzie ci już potrzebny żaden komputer ani żadne wiazki silnikowe. Zostaje tylko aparat z d13b2 i jazda. Znjadz sobie na civicklubie autko kolegi NFS, on tak własnie zrobił, ma też wykresy z hamowni.
Sprawdzona głowica - jest OK, wymienione wszystkie uszczelki, płyn z chłodnicy już nie ucieka, ale autko nadal gaśnie, wczoraj zgasło i po zapaleniu nie mogłem odjechać, bo gasło od razu... Mechanik twierdzi, że "są luzy na przepustnicy" czy jakoś tak, a ja chcę od razu cały gaźnik zmienić. Powiedział to od razu przy tym, jak odbierałem od niego Hondę. Ostrzegał, że obroty mogą się "zawieszać" i że je lekko podkręcił w górę, bo by częściej gasł i ciągle o tej przepustnicy wspominał.
Jak do niego dzwoniłem po tym "zdarzeniu" to nadal uważa, że wina gaźnika.

Dlatego szukam jakiegoś niedrogo :
http://www.honda.slask.pl...pic.php?t=21110

[ Dodano: 2009-05-09, 12:42 ]